Hungary

Cześć wszystkim!

        Dzisiaj post będzie troszkę z innej beczki, taki bardziej codzienny. A mianowicie, że niektórym się skończyły wakacje, w moim przypadku został jeszcze miesiąc wolnego, to troszkę będzie na temat wakacji. Może jeszcze komuś się weźmie na wspomnienia z lata, a tym bardziej po powrocie do szkoły. Osobiście te dwa miesiące zleciały mi bardzo szybko, ponieważ pracowałam i musiałam odbyć praktyki studenckie, więc moje wakacje zaczęły się dopiero po 25 sierpnia. Plusem na studiach jest to, że przerwa wakacyjna trawa około trzy miesiące, w zależności jak się zaliczy sesję. Mimo wszystko powrót na studia jest tak samo niechciany jak powrót do szkoły.
        Moje, a raczej nasze wakacje planowaliśmy już około czterech miesiące wcześniej. Były to nasze pierwsze takie wakacje, pomimo że jesteśmy ze sobą prawie trzy lata. Ale dwa lata temu Andrzej - mój chłopak, pracował za granicą na pracach sezonowych. Natomiast w poprzednim roku planowany urlop z września przesunęli mu na lipiec w ostatniej chwili i z naszych wakacji nic nie wyszło. W tym roku musiał również wykorzystać taryfę, czyli 10 dni urlopu w okresie letnim, ponieważ mają wtedy lekki zastój w pracy. Początkowo myśleliśmy o wyjeździe nad polskie morze ale doszliśmy do wniosku, że może się nam nie udać pogoda i nawet się nie wejdziemy do morza. Więc na miejsce Bałtyku, Andrzej szybko wymyślił wyjazd na baseny na Węgry. Początkowo byłam przeciwna, ponieważ nigdy nie byłam za granicą. Za jego namową przystałam na ten pomysł i teraz nie żałuję. Znaleźliśmy w czerwcu piękny hotel w kształcie zamku i napisałam email z prośbą o ofertę. Minusem było to, że komunikacja była tylko w trzech językach: węgierski, angielski i niemiecki. Z moim angielskim nie ma tragedii ale troszkę się bałam, że się nie dogadamy z kimś. Oferta okazała się bardzo zadowalająca, więc nie szukaliśmy dalej tylko od razu zaklepaliśmy termin.
        Do wyjazdu odliczałam odkąd tylko zaczęły mi się wakacji i zawsze myślałam, że zostało jeszcze sporo czasu, a on zleciał bardzo szybko. Nieoczekiwanie zaczął się pierwszy tydzień Andrzeja urlopu i kilka dni wcześniej kupiliśmy nowy samochód, ponieważ było to w planach i trochę baliśmy się, że stary samochód nie podoła tym 350 kilometrom. Samochodem jeździliśmy około 700 kilometrów, ponieważ od samego początku przerzuciliśmy się na mazdę, gdyż jest bardziej komfortowa niż golf. Jeździło się super, stwierdziliśmy, że droga nam zleci szybko, bo samochód płynął po niej. Przy okazji zakupów przed wyjazdem zrobiliśmy przegląd, gdyż i tak się kończył w przyszłym miesiącu. W niedziele wieczorem spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i poszliśmy na spokojnie spać. Rano, kiedy zjedliśmy śniadanie ja poszłam się ogarnąć na wyjazd a Andrzej zaczął nosić walizki do samochodu. W połowie pakowania musieliśmy podjechać po moją mamę do siostry, gdyż jej samochód stał u mechanika. Tylko wyjechaliśmy z mostka i samochód zaczął dziwnie chodzić. Zdaniem Andrzeja zaczął się ślizgać pasek, ponieważ dolewał płynów i mogło mu się coś rozlać delikatnie. Zbytnio się nie przejmowałam i spakowani wyjechaliśmy. Na szczęście musieliśmy zahaczyć o stację benzynową, kantor i sklep. Kiedy wszystko było dopięte na ostatni guzik i wyjechaliśmy spod sklepu zrobiliśmy niecały kilometr i auto zaczęło stawać w miejscu i nie przyjmowało mocy. Spanikowaliśmy i zjechaliśmy na parking. Na parkingu już nawet nie ruszył. Zadzwoniłam po tatę i przyjechał po nas lawetą, ponieważ okazało się, że poszło prawdopodobnie sprzęgło. Od razu puściły mi nerwy, ponieważ stwierdziłam, ze nic nie wyjdzie z naszego wyjazdu. Plusem było to, że Andrzej nie zdążył sprzedać wcześniejszego samochodu i stało u mnie pod domem. Kiedy auto zajechało pod dom na lawecie, Andrzej szybko przekręcił akumulator do golfa, gdyż tam był już za słaby i stwierdził, że pojedziemy starym autem. Porównując golfa do mazdy, to część bagaży znalazła się na siedzeniu z tyłu. Całą drogę jechaliśmy w lekkiej niepewności, czy samochód sobie poradzi. Na szczęście dojechaliśmy na miejsce.
        W poniedziałek nasz wyjazd przez ten samochód przeciągnął się o jakieś dwie godziny, na drogę liczyliśmy około 4 godzin Jednak okazało się, że to było sporo za mało, ponieważ jechaliśmy w sumie 6 godzin i dojechaliśmy do hotelu o 19 wieczorem. Zmęczeni po drodze tylko wynieśliśmy bagaże do pokoju i się rozpakowaliśmy. Apartament, który wynajęliśmy okazał się malutkim mieszkaniem, ponieważ mieliśmy mały korytarzyk przed wejściem do pokoju, z korytarzyka wchodziło się do wielkiego pokoju, gdzie stało duże, dwuosobowe łóżko oraz takie mniejsze jednoosobowe. W pokoju mieliśmy do dyspozycji, za osobnymi drzwiami małą kuchnię. W drugim końcu pokoju było wyjście na balkon oraz wejście do łazienki, która okazała się bardzo przestronna, jak na dwie osoby. Po rozpakowaniu rzeczy wzięliśmy tylko prysznic, zjedliśmy kolację i odpoczywaliśmy. We wtorek stwierdziliśmy, że nie planujemy nic, ponieważ chcieliśmy trochę odpocząć. Więc dzień spędziliśmy w hotelu oraz w jacuzzi, ponieważ mieliśmy do dyspozycji saunę oraz jacuzzi. Po południu jedynie wybraliśmy się na mały spacer, zobaczyć jak daleko mamy do basenów, gdzie jest sklep i przespacerować się po okolicy. Okazało się, że na baseny w Hajduszoboszlo mamy dosłownie trzy minutki spacerkiem. W naszych planach czas na baseny był w środę. Tak więc wtorek nam minął szybko ale przynajmniej mogliśmy odpocząć. W środę wstaliśmy rano i prosto po śniadaniu wybraliśmy się na baseny. Kompleks basenów jest ogromny, mieści się tam pewnie z piętnaście przeróżnych basenów, od brodzików dla dzieci, po basen do pływania oraz ciepłe źródła. Najlepszym basenami okazały się dwa, jeden miał wodę o temperaturze 35 stopni, natomiast drugi miał 38 stopni. W wodzie przesiedzieliśmy prawie cały dzień. Na terenie Hungarospa znajduje się również Aquapark, z którego w środę nie skorzystaliśmy, gdyż nie mieliśmy już sił. W czwartek po obiedzie doszliśmy do wniosku, że nie odpuścimy parku wodnego i musimy iść. Szybko zebraliśmy się i wykupiliśmy bilety z wstępem na wszystkie zjeżdżalnie. Różnią się one od polskich aquaparków tym, że jest około 14 dużych zjeżdżalni plus zjeżdżalnie dla najmłodszych. Zjeżdżalnie znajdowały się na wysokości trzeciego piętra, natomiast bilet extra obejmował również zjeżdżalnie z tak jakby czwartego piętra i wyżej. Samo wyjście po schodkach dawało popalić, a co dopiero zjazd. Podobało mi się to, że w części zjeżdżalni można było zjechać w kole dwuosobowym, a w części w kolo jednoosobowym, oczywiście były też takie gdzie się jechało bez koła. Na każdą, gdzie byliśmy bałam się iść ale Andrzej mi nie odpuścił. Adrenalina była niesamowita, a przeżycia do końca życia. Po pierwszej zjeżdżalni żałowałam, że poszłam ale później już było tylko lepiej, jedynie co, to z krzyków boli mnie gardło. Kiedy już mieliśmy dość zjeżdżalni poszliśmy jeszcze na ciepłe źródła około 40 minut, ponieważ do godziny 18 musieliśmy oddać kluczyć do kabiny z rzeczami. Ale po dwóch dniach mieliśmy dość już basenów, zwłaszcza, że codziennie korzystaliśmy z jacuzzi w hotelu. W czwartek wieczorem spakowaliśmy część rzeczy, ponieważ w piątek o godzinie 10 kończyła nam się doba hotelowa i czekał nas wyjazd. Również z tym wiązało się to, że musieliśmy wcześniej wstać i ogarnąć resztę rzeczy i ruszyć w drogę do domu.
        Niby to było tylko pięć dni a czuję się jakbym odpoczywała tam co najmniej dwa lub trzy tygodnie. Mimo obaw związanych z wyjazdem jestem mega zadowolona, ponieważ były to moje najlepsze wakacje jakie mogły być, tym bardziej, że są to pierwsze nasze wakacje i jako narzeczeństwo, już nie licząc wyjazdów gdzieś na weekend, które się czasem zdarzały. Oczywiście jeszcze polecam każdemu, kto będzie kiedyś na Węgrzech spróbować Langosza. Jeśli miałabym komuś polecić coś na wakacje, zdecydowanie byłoby to Hugarospa! A wam jak minęły wakacje? 

Fotogaleria




❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Dziś mija nam trzy lata związku, zleciało jak jeden dzień. 


Komentarze

  1. Gratuluję trzech lat związku! A co do wycieczki, zawsze coś musi być nie tak :D. Przy moich wyjazdach też zawsze są jakieś trudności. Ale widzę, że było warto tam pojechać mimo przeciwności :P. ~ Sandra
    Zapraszam do nas!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie byłam na tych basenach na Węgrzech, a są one bardzo znane. Gratuluję 3 lat :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne miejsce :) Te baseny fajnie wyglądają ^^

    Mój blog Miszczak.Photography ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Też niedługo jadę na węgry, ale raczej zwiedzać stolicę:) miejsce w którym byłaś wygląda super!

    https://redamancyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo chciałam jechać do Budapesztu ale niestety nie zaplanowaliśmy tego chociaż Hungarospa jest około 65 km tylko od stolicy 😊

      Usuń
  5. W maju byłam w Budapeszcie i byłam zachwycona tym miastem :) To najpiękniejsza stolica, w jakiej byłam, nawet Wiedeń się przy niej chowa.
    Pozdrawiam.
    www.tipsforyoungers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśmy niestety nie zaplanowali odwiedzenia stolicy, chociaż trochę żałują ale na pewno się tam jeszcze wybiorę :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Ja byłam na Węgrzech, nad Balatonem i bardzo mi się podobało, chociaż było dużo ludzi. Fajna fotorelacja, lubię takie posty.
    pozdrawiam, mvrtyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie słyszałam o tym miejscu ale z tego co widzę na internecie to musi być cudownie :) Dziękuję :)

      Usuń
  7. Kocham Węgry, mimo że byłam tam tylko raz napewno jeszcze tam wrócę <3 obserwuje i zapraszam do mnie www.mysterious-natalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia :) Zazdroszczę wypadu.
    Pozdrawiam i zapraszam ♥
    http://my-lovely-pink-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie extra zjeżdżalnie ! Pierwsza bym tam była! :D
    Świetny post, patrząc na zdjęcia - sama bym chciała tam być :)

    Dziękuję za odwiedziny i również obserwuję kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślałam że będą super i były ale adrenalina dała o sobie znać i gardło bolało przez kilka dni :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Wszystkie miłe słowa motywują mnie do pisania kolejnego postu! Dziękuję za odzew <3
Jeśli Ci się spodobało i chcesz być na bieżąco zaobserwuj :)